Ferro obudził nachalny stukot w otwór okienny. Kto śmie przerywać jej piękny sen?! Sen o zniknięciu z tego świata...
Niechętnie opuściła ciepłe łóżko i wstała do okna. Stanęła jak wryta kiedy zobaczyła kto miał czelność wyrwać ją ze snu.
- Violetta - krzyknęła po czym szybko zakryła usta. Przecież mógł ją ktoś usłyszeć, a nie chciała narażać brunetki na gniew panny Chramps.
- Tak, Violetta, Violetta, a teraz przymknij się, bo stąd nie wyjdziesz. - Ludmiła na te słowa skrzywiła się nieco, ale momentalnie zaczęła się śmiać:
- Zmartwychwstałaś!
- No, jeżeli wejście do helikoptera i wyjście z niego ma być zmartwychwstaniem to tak, tak zmartwychwstałam - szatynka przewróciła znużona oczami.
- Helikoptera? - Ludmiła osłupiała.
- Helikoptera, później ci to wytłumaczę. Zbieraj się, idziemy z tego koszmarnego miejsca, ono przyprawia mnie o mdłości - machnęła ręką w kierunku pokoju.
Ludmiła w pomieszczeniu, w którym się obecnie znajdowała nie miała swoich rzeczy, a żeby przejść do swojego pokoju musiałaby przechodzić obok pokoju Chramps, a wolała nie ryzykować. Ale żal jej się zrobiło z myślą o zostawieniu starych fotografii, gdyż tylko dzięki nim pamiętała jak wyglądają jej rodzice. Jak wygląda też część jej.
Wyskoczyły przez okno, cóż łatwo poszło - pomyślała blondynka. Zdecydowanie za łatwo.
Ferro znajdowała się teraz poza sierocińcem. Pierwszy raz od ośmiu lat. Teraz wszystko wydało jej się inne, niż pamiętała. Trawa była bardziej zielona, kwiaty miały intensywniejszy zapach, a wiatr, który kiedyś dawał uczucie ulgi, w tym momencie szczypał jej skórę. Wolność. Nareszcie wolność.
- Em.. - zaczęła blondynka kiedy znajdowały się już w dość dalekiej odległości od sierocińca - Violu, ty nie straciłaś rodziców, prawda?
Oczy Castillo nagle przesiąknęły łzami.
- Straciłam. Mamę - odpowiedziała cicho.
Ludmiła wydała z siebie zduszony okrzyk po czym dodała:
- Przykro mi - wyznała prawie szeptem.
- Nie musi. Teraz już wiesz skąd miałam helikopter. Mój ojciec żyje, nie wiem jak te kobiety mogły o tym nie wiedzieć. Gdzieś to zapisują, nie? A zresztą nieważne, chodź szybciej, musimy zdążyć przed świtem. - Violetta lekkim ruchem ręki pogoniła zdezorientowaną siedemnastolatkę.
,,Gdzie zdążyć?'' - pomyślała Ludmiła, ale nie ukazała tej myśli światu, w gruncie rzeczy było jej obojętne gdzie pójdzie - byle z dala od sierocińca.
Po dwudziestu kilometrach ich chód stawał się coraz bardziej mozolny, zimy wiatr przeszywał ich ciała tym samym sprawiając, że dziewczyny po kilkunastu metrach dalej nie miały już siły.
- Nie możesz wezwać taksówki czy coś? - zapytała Ferro drżąc z zimna.
- Mogłabym, al... - przerwała gwałtownie kiedy zobaczyła, że w ich stronę zmierza ktoś obcy.
Nieznajomy szedł w ich stronę coraz szybciej, chwiejnym krokiem, mamrocząc coś pod nosem. Kiedy doszedł już dostatecznie blisko, żeby dziewczyny zobaczyły jego twarz, przewrócił się i z hukiem upadł na ziemię. Ludmiła i Violetta wymieniły spojrzenia, a następnie w tym samym czasie dały krok w stronę przywłoka.
Chłopak wyglądał na najwięcej osiemnaście lat, oczy miał podkrążone, a z ust cuchnęło alkoholem. Był brudny, włosy miał tłuste i rozmierzwione, a na czole widniał pieprzyk.
- Arab - szepnęła złotowłosa. - Słyszałam o nich.
- Nie - warknęła szatynka. - To nie Arab.
Zanim Ludmiła zdążyła zadać kolejne pytanie przechodzień się ocknął.
- Ahajnaja - wymamrotał.
- Tomas, idioto - Castillo przykucnęła i uderzyła chłopaka w policzek.
- O, Viooluuniaaa - przeciągnął samogłoski, a szatynkę przeszły dreszcze. - Co ty na to, żebyś wzięła mnie...
- Zamknij się, cymbale. Znowu chlałeś. Znowu. Nie zabiorę cię do domu, zapomnij, możesz zgnić sobie wśród swojego martini - warknęła wkurzona.
Zanim chłopak zdążył wydać jakiś dźwięk Violetta chwyciła blondynkę za rękę i ruszyła dalej nie oglądając się za siebie. Od spotkania Tomasa Viola nie odezwała się ani słowem do towarzyszki. Ludmile nie dawało spokoju pytanie kim był ten chłopak, więc po długich namysłach postanowiła zapytać o to przyjaciółkę.
- To był... - głośno przełknęła ślinę - mój były.
- A gdzie właściwie idziemy? - zapytała czym prędzej, aby zmienić temat.
- Do mnie do domu - wyjaśniła.
- Twój tata wie, że ja...
- Jakby go cokolwiek obchodziło - parsknęła brunetka. - Moja niania wie, wystarczy.
Niechętnie opuściła ciepłe łóżko i wstała do okna. Stanęła jak wryta kiedy zobaczyła kto miał czelność wyrwać ją ze snu.
- Violetta - krzyknęła po czym szybko zakryła usta. Przecież mógł ją ktoś usłyszeć, a nie chciała narażać brunetki na gniew panny Chramps.
- Tak, Violetta, Violetta, a teraz przymknij się, bo stąd nie wyjdziesz. - Ludmiła na te słowa skrzywiła się nieco, ale momentalnie zaczęła się śmiać:
- Zmartwychwstałaś!
- No, jeżeli wejście do helikoptera i wyjście z niego ma być zmartwychwstaniem to tak, tak zmartwychwstałam - szatynka przewróciła znużona oczami.
- Helikoptera? - Ludmiła osłupiała.
- Helikoptera, później ci to wytłumaczę. Zbieraj się, idziemy z tego koszmarnego miejsca, ono przyprawia mnie o mdłości - machnęła ręką w kierunku pokoju.
Ludmiła w pomieszczeniu, w którym się obecnie znajdowała nie miała swoich rzeczy, a żeby przejść do swojego pokoju musiałaby przechodzić obok pokoju Chramps, a wolała nie ryzykować. Ale żal jej się zrobiło z myślą o zostawieniu starych fotografii, gdyż tylko dzięki nim pamiętała jak wyglądają jej rodzice. Jak wygląda też część jej.
Wyskoczyły przez okno, cóż łatwo poszło - pomyślała blondynka. Zdecydowanie za łatwo.
Ferro znajdowała się teraz poza sierocińcem. Pierwszy raz od ośmiu lat. Teraz wszystko wydało jej się inne, niż pamiętała. Trawa była bardziej zielona, kwiaty miały intensywniejszy zapach, a wiatr, który kiedyś dawał uczucie ulgi, w tym momencie szczypał jej skórę. Wolność. Nareszcie wolność.
- Em.. - zaczęła blondynka kiedy znajdowały się już w dość dalekiej odległości od sierocińca - Violu, ty nie straciłaś rodziców, prawda?
Oczy Castillo nagle przesiąknęły łzami.
- Straciłam. Mamę - odpowiedziała cicho.
Ludmiła wydała z siebie zduszony okrzyk po czym dodała:
- Przykro mi - wyznała prawie szeptem.
- Nie musi. Teraz już wiesz skąd miałam helikopter. Mój ojciec żyje, nie wiem jak te kobiety mogły o tym nie wiedzieć. Gdzieś to zapisują, nie? A zresztą nieważne, chodź szybciej, musimy zdążyć przed świtem. - Violetta lekkim ruchem ręki pogoniła zdezorientowaną siedemnastolatkę.
,,Gdzie zdążyć?'' - pomyślała Ludmiła, ale nie ukazała tej myśli światu, w gruncie rzeczy było jej obojętne gdzie pójdzie - byle z dala od sierocińca.
Po dwudziestu kilometrach ich chód stawał się coraz bardziej mozolny, zimy wiatr przeszywał ich ciała tym samym sprawiając, że dziewczyny po kilkunastu metrach dalej nie miały już siły.
- Nie możesz wezwać taksówki czy coś? - zapytała Ferro drżąc z zimna.
- Mogłabym, al... - przerwała gwałtownie kiedy zobaczyła, że w ich stronę zmierza ktoś obcy.
Nieznajomy szedł w ich stronę coraz szybciej, chwiejnym krokiem, mamrocząc coś pod nosem. Kiedy doszedł już dostatecznie blisko, żeby dziewczyny zobaczyły jego twarz, przewrócił się i z hukiem upadł na ziemię. Ludmiła i Violetta wymieniły spojrzenia, a następnie w tym samym czasie dały krok w stronę przywłoka.
Chłopak wyglądał na najwięcej osiemnaście lat, oczy miał podkrążone, a z ust cuchnęło alkoholem. Był brudny, włosy miał tłuste i rozmierzwione, a na czole widniał pieprzyk.
- Arab - szepnęła złotowłosa. - Słyszałam o nich.
- Nie - warknęła szatynka. - To nie Arab.
Zanim Ludmiła zdążyła zadać kolejne pytanie przechodzień się ocknął.
- Ahajnaja - wymamrotał.
- Tomas, idioto - Castillo przykucnęła i uderzyła chłopaka w policzek.
- O, Viooluuniaaa - przeciągnął samogłoski, a szatynkę przeszły dreszcze. - Co ty na to, żebyś wzięła mnie...
- Zamknij się, cymbale. Znowu chlałeś. Znowu. Nie zabiorę cię do domu, zapomnij, możesz zgnić sobie wśród swojego martini - warknęła wkurzona.
Zanim chłopak zdążył wydać jakiś dźwięk Violetta chwyciła blondynkę za rękę i ruszyła dalej nie oglądając się za siebie. Od spotkania Tomasa Viola nie odezwała się ani słowem do towarzyszki. Ludmile nie dawało spokoju pytanie kim był ten chłopak, więc po długich namysłach postanowiła zapytać o to przyjaciółkę.
- To był... - głośno przełknęła ślinę - mój były.
- A gdzie właściwie idziemy? - zapytała czym prędzej, aby zmienić temat.
- Do mnie do domu - wyjaśniła.
- Twój tata wie, że ja...
- Jakby go cokolwiek obchodziło - parsknęła brunetka. - Moja niania wie, wystarczy.
***
Rezydencja rodziny Castillo mieściła się na przedmieściach Buenos Aires. Trudno było jej nie zauważyć, gdyż była to ogromna willa mająca pięć pięter i czerwony lśniący dach, na którym roiło się od różnego rodzaju pojazdów. Ludmiła widząc to miejsce wydała okrzyk zachwytu z nutką przerażenia. Dziewczyny przedostały się na teren rezydencji przeskakując przed płot, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania. Mieszkanie było równie zjawiskowe jak na zewnątrz. Już od progów Ludmiła została kilkanaście razy wycałowana i wy-przytulana. To była miła odmiana widząc, że ktoś się cieszy na jej widok.
Przy rodzinnym obiedzie poznała resztę krewnych Violetty - nianię Olgitę, ojca Germana, ciotkę Angeles i brata Leóna. Wszyscy prócz Leóna od razu podbili jej serce. Olga za to ciepło i dobroć, która od niej emanowała, German za anielski spokój i skupienie, Angie za troskę i wrażliwość, którą przekazała jej poprzez piosenkę, a León? Rozpieszczony, arogancki bogaty dzieciak.Nikt więcej.
Trzymajcie się! ♥
~ M. ♥
Przy rodzinnym obiedzie poznała resztę krewnych Violetty - nianię Olgitę, ojca Germana, ciotkę Angeles i brata Leóna. Wszyscy prócz Leóna od razu podbili jej serce. Olga za to ciepło i dobroć, która od niej emanowała, German za anielski spokój i skupienie, Angie za troskę i wrażliwość, którą przekazała jej poprzez piosenkę, a León? Rozpieszczony, arogancki bogaty dzieciak.
Od nienawiści do miłości też jest tylko jeden krok...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Hejeczka, kochani ♥
Dzisiaj przychodzę do Was z takim czymś. Nie jest to dobre, a do tego strasznie krótkie, próbowałam coś z tym zrobić, ale z racji tego, że mam już napisane kilka rozdziałów do przodu - nic więcej nie dało się zrobić.
A tak poza tym mam wrażenie, że jak udostępniam rozdział to automatycznie staje się on beznadziejny, ma tak ktoś? Że wcześniej jest do zniesienia, a po udostępnieniu... Dobra, nie zanudzam xD
Dzisiaj przychodzę do Was z takim czymś. Nie jest to dobre, a do tego strasznie krótkie, próbowałam coś z tym zrobić, ale z racji tego, że mam już napisane kilka rozdziałów do przodu - nic więcej nie dało się zrobić.
A tak poza tym mam wrażenie, że jak udostępniam rozdział to automatycznie staje się on beznadziejny, ma tak ktoś? Że wcześniej jest do zniesienia, a po udostępnieniu... Dobra, nie zanudzam xD
Trzymajcie się! ♥
~ M. ♥
Miejsce . ♥
OdpowiedzUsuńCzekam ♥
UsuńCześć ;D
OdpowiedzUsuńSorki że anonimek , ale jestem na tel.
Yyy czyli że Lu i Leon ????
Bo jakoś tak nie do końca to pojełam xd
Ale poza tym świetnie piszesz i wgl super blog :3
Pozdrowionka ")
Może Leómila... a może nie... ;>
UsuńDziękuję <3
Moja miejscówa! <3
OdpowiedzUsuńTwoja! <3
UsuńRozdział jest ciekawy ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się akcja z Violettą. Zabiłaś mnie Arabem, gratuluję xD
Jest klika błędów, które ja zauważyłam, co to się stało? O.o o.O
Przecinki. Ewidentnie ich brakuje w niektórych miejscach, ale znam ten ból jeżeli o nie chodzi! Nie jesteś w tym sama!
Cudzysłów, źle napisałaś xD
Wracając do fabuły. Czy Ciebie powaliło? xd
León bratem Violetty?! Pffff. Leónetta górą.
Leómila, no też jest świetna, zgadzam się, ale... ale... tak.
Weny! ♥
Hahahahaha xDD
UsuńJakie przecinki, eh ;_; Co mnie obchodzą jakieś przecinki? ;_;
Hahhaa, Leónetta górą, wiem ♥
Dziękuję! <33
MIEJSCE ! ♥
OdpowiedzUsuńNależy do Ciebie ♥
UsuńMajuuuuś, motylku, słoneczko moje <3
UsuńWróciłam. Przepraszam ze musiałas czekać, mam nadzieję że mi to wybaczysz.
No to tak, na wstępie muszę się czymś pochwalić :
A MAJA MI UDOSTĘPNIŁA TEN ROZDZIAŁ WCZEŚNIEJ, HA!
No, teraz mogę normalnie komentowac :D
Boże, rozwaliłaś mnie tym początkowym dialogiem. Wspaniałe. Nawet nie wiesz jakie to fajne, kiedy opisy są poważne a dialogi śmieszne - Majcia mistrz.
No i dalej : ARAB, ahhaah, OD DZISIAJ TOMAS TO ARAB!! <3
Leon niedobry, Lu za nim nie przepadam, ale jak to powiedzialaś " od nienawiści do miłości też jest tylko jeden krok" hyhyh, czyli będzie leomiła, jeeej <3 :D znaczy...no wiesz, chyba będzie. Ja tam lubie obie wersje, nwwet jakby Lu miała być z Maxim to i tak by mi sie podobało, bo Lusia to Lusia, z nią każdy jest wspaniały, no nie?^^
O i nareszcie sie wydostaly z sierocińca. Ja wiedziałam ze Vilu żyje. No wiedziałam.
To tak... Nie mam , naprawdę nie mam weny na dłuższy komentarz, bardzo cie przepraszam ;-;
Mam ci za to do powiedzenia, ze dzisiaj lub jutro dostaniesz ode mnie taki mały prezencik.
Powiedzieć za co? I tak sie pewnie domyślasz. Za to, że jesteś :*
To ja już pójdę, mam mase spraw na glowie. A wiesz, ze dzisiaj fsrbuje wlosy ?*_*
Adios
Caroline ;*
Karuś, słoneczko <3333
UsuńDZIĘKUJĘ :*
Niech se gada o helikopterze... ja i tak zostanę w przekonaniu, że zmartwychwstała :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak gładko poszła ucieczka bo sprzydałoby się trochę akcji ;33
A i tak wogóle to dostałam jakiegoś ataku szczęścia bo mam wrażenie, że szykuje się Leomiła tak więc pozwól, że się wyżyję.... DJGCDUYCRFVIYTLWEE K!@@#$ LEOMILAAAAAAAAA ♥♥♥
Skończyłam ;3 Sprzydałoby się bo nikt o nich nie pisze a to fajna para XD
Ogólnie to chciałam ci powiedzieć, że kiedyś miałam tak samo tak ty i po udostępnieniu taki "Boże, co to ma być?!" ale po 30 rozdziałach zmieniłam styl pisania i już mi wszystko pasi (no oprócz tych 30 rozdziałów :/). Twoje są super więc nie masz się czym przejmować <3
Ogólnie super rozdziałex i czekam na następny :)
Oooo i zapomniałam jeszcze o Tomasie jako arabie XD Mistrzowska akcja XD Taki zalany Tomek idzie sobie ulicą jak arab. Czemu nie? XD
UsuńHAHAHAHAHAHAHAHAHAHH <333
UsuńDZIĘKUJĘ! I fajnie, że jesteś *o*
"Potrzebujemy czegoś w co byśmy wierzyli"-Margit Sandemo, SoLL<3 Z tego co pamiętam to było to z tomu 11,ale to akurat nie potrzebna informacja wiec ten xD
OdpowiedzUsuńOgólnie to bardzo się cieszę, ze ci się ten cytat spodobał na tyle, że nazwałaś tak rozdział(czy coś tam nie ogarniam,ale to normalne u mnie xd)
CZY MNIE OCZY NIE MYLĄ i będzie moja najukochańsza Leomila ? *.* o maj gat! xD
Arabowaty Tomas mym BOGIEM! XD
HELIKOPTER,HELIKOPTER!? ciekawe kto jej wierzy! PFF! Ja wiem, że Violka zmartwychwstała (jak większość bohaterów w tym dennym serialu na Polsacie,drugi IGOR,tak!xD) JA TO WIEM!
No, wiec rozdział jest zajebiaszczowspaniałofantastycznyiwgjulkishtojęzykprzyszłości<3
Z niecierpliwością czekam na następny ♥
Ariwederczi,Macica! ;*
Nie wiem, gdzieś znalazłam ten cytat ;3
UsuńHhaahaha, Arabek bogiem wszystkich xD Hahah, oglądasz Pierwszą Miłość, no pjona xD
Dziękuję.
Nie oglądam,ale przebywanie z moimi koleżankami daje takie efekty,że wiem kto z kim i dlaczego nie oglądając tego badziewia. (i Dzięki Bogu! nie zniosłabym ani chwili ogladając ten szajs,tak bez obrazy dla oglądających xd) Ogólnie to przybyłam tu cos dopisać do mojego komentarza,ale zapomniałam co xDD ;*
UsuńTaki mój los xd
Śliczne *_* mogę poprosić o dedykację ;* twoja kochana Paulina K.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńDedyczek ? <3 P.K
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNowa czytelniczka się kładnia ;)
Czyżby Leon i Ludmila? Nie spodziewałabym się. Widaje mi się, że będzie to mój ulubiony wątek jeśli ich połączysz tak oficjalnie *-*
Tomas jest omg, taki zabawny.
http://violletta-fanfiction.blogspot.com/ Mogę liczysz, że zajrzysz?
Pozdrawiam!
Oo, nowa czytelniczka *_*
UsuńMhmhm <3
Dziękuję i oczywiście wpadnę. Ale nie teraz, obecnie nie mam w ogóle na nic czasu. W sierpniu na pewno.
Przepraszam, że nie pisałam. Jestem za to na siebie zła. Bardzo, bardzo przepraszam. Wiem zawiodłam. Uff... Nie wiem sama co ci jeszcze powiedzieć.
OdpowiedzUsuńKochaniutka, rozdzialik przepiękny. Nikt nie pisze lepszych.
Czekaj, czekaj HELUKOPTER ! O jej Violcia żyje ! Jupi !
Może nie będę się rozpisywać >? Wiem ze i tak ne przeczytasz komka bo jesteś zla ...
Ale powiem tyle Aniolku. ?Jestes najlepsza. Doskonala. Idealna i nie zaprzeczaj.
Zapraszam
http://one-shot-violetta.blogspot.com/
Nie jestem zła, kochanie, okay. Dziękuję.
UsuńAle moglabyś darować sobie te rekamy.
Ah, Majka. Zajmę se miejsce i wrócę jak mi kac przejdzie. XD
OdpowiedzUsuńBalangi nad jeziorem zawsze spoko. ^.^ Spodziewaj się mnie tu jutro, ewentualnie za dwa dni :DD
Okay <3
UsuńDobra, kac przeszedł, ale za to był zryty humor. Ale już dobrze, więc w końcu mogę skomentować. Nie wiem czy sensownie. Ale cóż.
UsuńOch, Macico? Kogo ty okłamujesz? Swoją żonę, córko-syna i wszystkich naokoło.
Dlaczego mówisz, że nie umiesz pisać, jak umiesz? I do tego ślicznie. Ten rozdział nam to udowodnił.
Takie rzeczy jak sierociniec czy śmierć bliskich osób, to naprawdę trudne tematy, a ty je poruszasz. Należą Ci się brawa. *.*
Czyżby Leomiła? *o* Jak dla mnie spoko. No, ale chyba wiesz, jaka para ma się znaleźć w Twoim opowiadaniu. ^.^
Weny kochana.. <3
Ps.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
MAJKAAAA !!! XDD
Uwielbiam Cię, wiesz? ;3
Jeleń <3 Nie oklamuje nikogo, pff xD Dziękuje <333
Usuń#PS: Ja Ciebie też ;3
Cześć! Nominowałam Cię do Liebster Award ;>
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu!
http://milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.com/ ;3
Okay ;>
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń" (...) i czerwony lśniący dach, na którym roiło się od różnego rodzaju pojazdów. Ludmiła widząc to miejsce wydała okrzyk zachwytu z nutką przerażenia. "
OdpowiedzUsuń- O.o''' Też bym się przeraziła, gdybym na moim dachu spoczywał statek kosmiczny, limuzyna, sterowiec, prom, albo nie daj Boże zastałabym wbity w dach samochód, tak jak to było na początku, w "Szybkich i wściekłych". Dziwne dla mnie to zdanie xD
No a teraz pozwolisz, że od początku? Zgadzasz się!? Jeeej. Dzięki.
"Każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania, więc dziękuję Aniołku, że poświęcasz swój czas i piszesz go dla mnie ♥"
~ Powinnaś wiedzieć, że jak ktoś pisze pięknie, Bosko, Oh i Ah, to owy komentarz się pisze. Ty tak piszesz, więc komentarz Ci się należy.
No to teraz od początku.
Jak Cię znalazłam? Nie wiem. Nie pamiętam. Zapewne dzięki innym blogom. Nie pamiętam sposobu, ale wiem, dlaczego zwróciłam na Ciebie uwagę... Mechi. Mechi. Mechi na avku. Wiedziałam, że choćbyś miała fatalnego bloga [ale koniecznie musiałby być o Ludmile] skomentowałabym. Mam dość pierniczonej Violetty, Leonetty i ich idealnego związku.
Zauroczyłaś mnie już samym pierwszym zdaniem. Sierociniec. Wiem, dziwna jestem, ale lubię takie "smutne klimaty". Potem napisałaś, że będzie ucieczka - jeszcze bardziej się nakręciłam, no a potem... Potem troszeczkę zabolało.
Nie, nie dla tego, że pojawiła się Violetta. Ale akcja z bicza strzeliła.
Dwa rozdziały, a Ludmiła jest już u Castillo, gdzie wszyscy ją ciepło witają, nikt się nie pyta, kto to jest, dla czego tu jest i na ile zostanie. Dziwne to też było dla mnie, że Violetta trafiła do sierocińca. Tego kompletnie nie kumam, skoro ma rodzinę, a wieczorem, jak gdyby nigdy nic, wraca sobie do swoich. Przepraszam, miał być bezbolesny komentarz :3 Nie chcę Cię zniechęcić do pisania, ale po prostu to jest dla mnie dziwne. Ja, jako Twój czytelnik chciałabym się bardziej "wczuć" w rolę Ludmiły. Poznać sierociniec, historie z życia pracowników, pozostałych sierot. Moim zdaniem rozwinęłaś akcje ciut za szybko. Tak samo, jak wejście smoka, to jest Violetty. Nadal nie kumam, po co ten helikopter, ale nic.
Nie będę Cię już dłużej zasmucała, chociaż, że planowałam jeszcze napisać wiele innych rzeczy, więc... Trzymaj się, zwolnij troszeczkę, uśmiechnij się i pisz.
Ściskam mocno, obserwuje, życzę radosnych wakacji i taaaaaaaaakiej weny. c:
~ Zua ciotka Aśka
Zacznę od końca xD Jaka zła? ;> Dobra! Se lubię takie uwagi, spokojnie xD Tak, wiem, ale ja nie umiem za bardzo opisywać, szczególnie uczuć więc... No ale postaram się! I z miejscami też kiepsko, eh, no uczę się, tak? xD Eh, miło mi! Nie zasmuciłaś, dziękuję i nawzajem! <3
UsuńJa też się uczę :c
UsuńTak sobie patrzę i jednak dochodzę do wniosku, że nachlana litrami Tymbarka zrobiłam różne przykre rzeczy. I skomentowałam tak jak nie chciałam i na moim blogu o Ludmile *jako lekarce* wywyższyłam panią V. - Dając jej posadę pielęgniarki. Więc teraz trochę inaczej.
Pisałam już, że blog mi się cholernie podoba, fabuła też, to się powtarzać nie będę... Dodam tylko *bo mama wraca a dziś mam szlaban*, że uwielbiam Cię za Leomiłę.
Leon to brat Violetty?? :O :O :O
OdpowiedzUsuńOMG!! No to nieźle!
Rozdział wspaniały! <3
Dzisiaj krótko, ale jest już 1 w nocy i na nic więcej mnie nie stać.
Przepraszam! ;*
Pamiętaj, że to BOSKIE! ♥
Czekam na next ;*
KC Majuś ;**
Dziękuję! <333
UsuńRozdział cudowny !
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i na Leomile :*
Dziękuję ♥
Usuń*-*
OdpowiedzUsuńZadam jedno podstawowe pytanie ; Dlaczego ja tak nie piszę ?
Ahhhhh, moje bazgroły w porównaniu do tego cudeńka to smar zmieszany z błotem. Podoba mi się twój styl i pisania i historia, którą opisujesz. Czekam na następny <333
Jejciu, dziękuję Ci bardzo, Słoneczko <33
Usuń